Znalazłem dziś informacje o kolejnym postępie amerykańskich naukowców w walce z nieuleczalnymi chorobami.
“Mamy nowe, doskonałe źródło komórek macierzystych zdolnych w przyszłości naprawiać uszkodzone narządy w ludzkim ciele” – donoszą amerykańscy uczeni.
Na te “cudowne” komórki stawia cały medyczny świat. Mają uwolnić ludzi od cierpień spowodowanych przez nieuleczalne choroby, stać się polisą na wypadek poważnego uszkodzenia narządów. W przyszłości każdy będzie miał przechowywaną specjalnie dla niego,garstkę komórek, które w razie czego zamienią się w kawałek zdrowej wątroby czy serca.
Takie obietnice działają na wyobraźnię, szczególnie chorych. Na ile są realne? Trudno wyrokować, ale teraz naukowcy zrobili ważny krok ku ich urzeczywistnieniu. Zdobyli dowód na to, że wszechmogące komórki nosi w sobie każda kobieta w ciąży – znajdują się w wodach otaczających rozwijający się płód.
W najnowszym wydaniu “Nature Biotechnology” amerykańscy uczeni pod wodzą prof. Anthony’ego Atali, dyrektora Instytutu Medycyny Regeneracyjnej z Wake Forest University, wraz z zespołem naukowców z Harvardu donoszą o odkryciu komórek macierzystych, które pochodzą z płynu owodniowego. Nazwano je AFS (ang. Amniotic Fluid Stem Cells).
Te, co mogą wszystko
Komórki macierzyste dają początek innym komórkom naszego ciała. Są jak gdyby “matkami” wszystkich tkanek i narządów. Różnią się tym, na ile są wszechstronne. Niektóre bowiem mają ograniczenia i mogą stać się źródłem tylko jednej linii komórek – np. krwionośnych czy nerwowych. Inne zaś mogą przekształcić się we wszystkie tkanki. Te pierwsze to macierzyste komórki somatyczne, te drugie – embrionalne.
Uczeni są bardziej zainteresowani komórkami embrionalnymi, które pochodzą z ludzkich zarodków. Ale ich badania ze względów etycznych są bardzo kontrowersyjne. Poza tym na razie brak w pełni udanych eksperymentów, które potwierdzałyby zdolność komórek z embrionów do naprawy uszkodzonych tkanek. Naukowcy szukają więc dalej.
Jednym z owoców tych poszukiwań są komórki znajdujące się we krwi pępowinowej. Jak się okazało, nie są na tyle wszechstronne, co komórki embrionalne, ale jednak potrafią więcej niż somatyczne. Obecnie prowadzi się wiele badań, także w Polsce, nad tym, jak użyteczna może być krew pępowinowa. Kłopot w tym, że komórek tych na razie nie udaje się hodować tak skutecznie, jak chcieliby uczeni.
Szybkie i nieśmiertelne
O tym, że płyn owodniowy, w którym zanurzony jest przez większą część ciąży rozwijający się człowiek, może zawierać cenne komórki, uczeni spekulowali od kilku lat. Fakt istnienia w wodach płodowych zawiesiny komórek pochodzących od płodu jest zresztą wykorzystywany w diagnostyce. Wiedzą o tym m.in. niektóre mamy, którym lekarz zalecił wykonanie tzw. amniopunkcji, by sprawdzić, czy dziecko nie ma wrodzonych wad genetycznych.
Pobiera się wtedy za pomocą igły odrobinę wód płodowych – znajdują się w nich m.in. komórki pochodzące ze złuszczonego nabłonka malucha. Lekarz analizuje je i ocenia, czy dziecko jest zdrowe.
Skoro w płynie owodniowym są komórki pochodzące z ciała płodu, to może są tam też te najcenniejsze – macierzyste? – Są i na dodatek mają wspaniałe właściwości. Bardzo szybko się dzielą (co 36 godzin), dają się łatwo hodować w laboratorium – powiedział “Gazecie” prof. Anthony Atala. – Poza tym mimo wielokrotnych podziałów nie przekształcają się w komórki wyspecjalizowane, a więc wciąż pozostają w młodzieńczym stanie! – wyjaśnia profesor. – Nie mają też żadnych skłonności do przekształcania się w komórki nowotworowe, co, niestety, jest wadą komórek embrionalnych. Najbardziej cieszymy się z tego, że wiemy, jak kierować ich dalszym rozwojem. To spełnienie marzeń każdego, kto zajmuje się tą dziedziną – dodaje Atala.
Komórki na pewno pochodzą od dziecka, a nie matki, czego dowodem była obecność męskiego chromosomu płci Y w próbce pobranej od kobiety spodziewającej się syna. Dokładna analiza pozwoliła też ustalić, że podobnie jak te z krwi pępowinowej mają zdolności pośrednie między embrionalnymi i somatycznymi komórkami macierzystymi.
Komórki AFS mogą służyć jako prekursorzy całej gamy najróżniejszych komórek ciała. Amerykanom udało się zachęcić je, “karmiąc” odpowiednimi mieszankami, do zamiany w aż sześć linii komórkowych – tłuszczową, nerwową, kostną, mięśniową, wątrobową i nabłonkową. Komórki zachowywały się np. jak komórki mięśnia sercowego i produkowały charakterystyczne dla tego mięśnia białka. Prof. Atali udało się rozwinąć komórki in vitro w laboratorium, a potem wszczepić je do organizmu. – Nakierowaliśmy komórki AFS, by zaczęły przekształcać się w komórki nerwowe, a potem przenieśliśmy je do mózgu myszy. Tam wbudowały się one w istniejącą już sieć neuronów, znakomicie wkomponowały się w całość – opisuje Amerykanin. Udały się też podobne próby z odtworzeniem fragmentu mysiej kości w udzie.
Można je zdobyć bez ryzyka
Wydaje się więc, że takie komórki w przyszłości mogłyby być dla dziecka dobrą polisą na zdrowie, wyciągniętą wraz z nim z brzucha mamy. Tylko czy taki zabieg nie jest ryzykowny? Amniopunkcja nie powinna być wykonywana rutynowo u każdej kobiety. Wiąże się z naruszeniem ciągłości worka owodniowego (robi się w nim mikrodziurkę), a to naraża dziecko np. na zakażenie. Żeby uniknąć zbędnego ryzyka, zabieg wykonuje się tylko wtedy, gdy istnieje ryzyko poważnej choroby czy zaburzenia w rozwoju dziecka.
Na szczęście próbki nie musiałyby być pobierane od każdej matki. Profesor Atala twierdzi, że wystarczy pobrać płyn owodniowy od 100 tys. kobiet, by zapewnić drogocenne komórki 99 proc. Amerykanów. Poza tym komórki można pobierać z wód płodowych w trakcie porodu, a nawet z łożyska. – Nie różnią się jakością od tych z płynu owodniowego, a ich pobranie nie nastręcza żadnych problemów – twierdzi Atala.
Czy zatem natrafiliśmy na najlepsze z dotychczasowych źródeł komórek macierzystych? – Na razie nie znaleźliśmy u nich żadnych wad, mogą się łatwo przekształcać, szybko się dzielą, robią to, co chcemy. Ale badamy je dopiero od kilku lat i trzeba dalszych doświadczeń, by ostatecznie przekonać się o całym ich potencjale, ewentualnie odkryć też i wady – podsumował Amerykanin.
Oto jak komentuje tą nowość prof. Leonora Domańska-Janik z Centrum Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN w Warszawie:
Sukces uczonych z USA nie polega jednak na tym, że odkryli oni takie komórki w płynie owodniowym – od prawie trzech lat podejrzewaliśmy, że istnieją. Ważniejsze jest, że udało im się je bardzo skutecznie hodować i skłonić, by rozwinęły się w to, co zaplanowali.To niebagatelne osiągnięcie. Kolejny dowód na to, że istnieją komórki podobne do embrionalnych, ale niepochodzące bezpośrednio z zarodka. Można je pobierać w dużych ilościach i na dodatek nieinwazyjnie.
Same komórki embrionalne, pomimo swoich zalet, pozostają, jak na razie, “nieokiełznane” przez uczonych. Mogą przekształcać się w nowotwory. Są bardzo niestabilne, tzn. wymykają się spod kontroli i zmieniają w niechciany przez uczonych sposób. Tymczasem jeśli myślimy o wykorzystaniu komórek macierzystych do naprawy chorych narządów, muszą one zachowywać się całkowicie przewidywalnie. Nie mogą nagle wariować w organizmie. Opisane przez Amerykanów doświadczenia z komórkami owodniowymi są krokiem w tym pożądanym kierunku”.
Misiek
Źródło: Gazeta Wyborcza
Dodaj komentarz